piątek, 26 lipca 2013

Prolog cz.1

Od wielu wieków zamek na górze Moren służy za szkołę. Już w XIV wieku bogaty książę oddał budynek mędrcom, którzy założyli w nim uczelnie. Na przestrzeni lat zamek zamieniał się z luksusowej szkoły dla dziewcząt w koedukacyjną placówkę dla uzdolnionej młodzieży. Żaden człowiek z zewnątrz nie miał prawa wejść w jej mury. By uzyskać zgodę na wejście w progi zamku, trzeba było wysłać prośbę do dyrekcji, a takie listy zazwyczaj pozostawały bez odpowiedzi. Jedynym sposobem na dostanie się do szkoły było oczekiwanie. Co roku pewna ilość młodzieży znajdowała w swoich skrzynkach list z zaproszeniem do placówki. Z reguły nikt nie odmawiał, gdyż zaszczytem było dostać taki list. Chodziły pogłoski, że szkoła jest tak naprawdę mafią i w taki sposób szkolą nowych rekrutów. Były to tylko niesprawdzone plotki. Nikt poza absolwentami, którzy niechętnie rozmawiali o szkole, nie wiedział co się tam tak naprawdę dzieje. Uczniowie mieszkali w akademikach i mieli całkowity zakaz opuszczania placówki bez zezwolenia dyrekcji. Takową zgodę dostawali raz w miesiącu. Wtedy obowiązkowo musieli mieć na sobie mundurki i emblematy szkoły oraz towarzyszył im nauczyciel. Wyprawy do miasta trwały parę godzin podczas których uczniowie mogli kina, muzeum, kawiarni lub na zakupy. Mogli się też w tym dniu spotkać z przyjaciółmi i rodziną, te spotkania obowiązkowo odbywały się w towarzystwie opiekuna. Z zewnątrz życie szkolne wydawał się sielanką, ale pod płachtą iluzji, kryła się całkiem inna i okrutna prawda. Co tak naprawdę kryło się w murach gotyckiego zamku? To wiedzieli tylko wybrani.

1 komentarz: